czwartek, 2 sierpnia 2012

Do wesela rodzina się nas wyrzeknie :)

Z cykle "Baaardzo bardzo złe pomysły na wesele" (czyli czego nie są w stanie pojąć i zaakceptować rodzice pary młodej):

Babeczki zamiast ociekającego tłustymi masami krojonego nożem do zarzynania wieprzków tortu, który uroczo mógłby spłynąć w upałach czerwcowych.




Błogosławieństwa i przygotowań w apartamencie hotelu przylegającego do naszego pałacyku, gdzie mamy wesele. Bo jakże to tak - przecież ledwie 50 km stamtąd i 100 ode mnie z Krakowa jest dom rodzinny i to tam winnam przyjechać z rana w korkach trzygodzinnych ryzykując nerwicę serca i spóźnienie na własny ślub.
"Obcego kościoła" i "ucieczki ze ślubem". A wcześniej mawiali, że kościół jest jeden a Bóg wszędzie ten sam.
Wg nas ślub ma być tam, gdzie wesele, dla wygody i z przekonania, że proste rozwiązania są najlepsze. Do tego ujął mnie piękny prosty kościół.




Teraz pytanie, ile starczy mi sił, żeby obronić tego, żeby moje wesele i ślub pozostały naprawdę moimi...


2 komentarze:

  1. Musisz się uprzeć i już:) Przecież rodzice nie strzelą focha... na ślub na pewno przyjdą, a jak się wzruszą to wszystko Wam wybaczą:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie trzeba zachęcać do upierania się :) To mi wychodzi całkiem nieźle :)

      Usuń