niedziela, 20 października 2013

Powrót z zaświatów.

Może to zwykłe, a może niezwykłe, ale ostatni raz pisałam tu 21 października 2012. Jutro moja równy rok.

Może to jesień z jej refleksyjnym duchem sprawiła, że zatęskniłam za pisaniem. A może fakt, że pozamykałam kilka ważnych spraw i pojawiła się w moich myślach przestrzeń na inne sprawy.

Cóż, zaszło trochę zmian. Zamiast pierścionka z brylantem noszę teraz na serdecznym palcu obrączkę. Szykuję się do przewrotu kopernikańskiego, bo wracam na południe Krakowa, do ukochanego Podgórza - już za parę tygodni, w magiczne miejsce, o którym jeszcze rok temu nawet nie przyszłoby mi do głowy pomarzyć, a dziś szukam odpowiedniej cegły do obłożenia ścian, dobieram białe drzwi i wybrzydzam z wyborem rolet rzymskich. Mój mąż potrafi zaskoczyć, jak nikt inny. Im mniej coś wydaje się prawdopodobne, tym większa przy nim szansa, że to się zdarzy.

Przed nami wciąż jeszcze wakacje. I tu też w wersji nieoczekiwanej.

Trochę w tym roku pobujaliśmy się po Polsce i Europie.
Więcej chyba przekażę, wrzucając parę zdjęć, niż opisując w tysiącach znaków różne chwile.