No i stało się. Onet działał mi na nerwy już ponad rok. Jesienią usuwając w trakcie zapisywania wypocone posty doprowadził mnie do szewskiej pasji, ale jakoś się tam obstałam. Ten rok to już totalna kupa. Znikające posty to tylko czubek góry lodowej. Ba. Znikają chwilowo blogi. Którym w tym czasie, jak zapewnia onet oczywiście "na pewno nic nie jest". Próba przeczytania postu u kogoś, kto jeszcze męczy się na onecie to niebylejaki wysiłek. Wpisanie komentarza tylko dla mocno zdeterminowanych. No i ludzie poszli po rozum do głowy - blogują na bloggerze, w cywilizowanym świecie.
Czas i na mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz